piątek, 15 lutego 2013

Rozdział 4.


Czuje się strasznie samotna. Nikt mnie nie odwiedza, nie mam kontaktu ze światem zewnętrznym. Dlaczego? Ponieważ odrzuciłam pomocną dłoń mojej przyjaciółki która chciała mi pomóc. Jaka ja jestem głupia. Bez niej to już nie to samo. Ona zawsze opiekowała się mną jak starsza siostra. Była zawsze przy mnie kiedy działo się w moim życiu coś niedobrego. Dlaczego dopiero w szpitalu musiałam zrozumieć jak bardzo jej potrzebuje? Jak bardzo za nią tęsknię? Odrzuciłam ją i to nie daje mi spokoju. Jestem zła na siebie już nie na nią chociaż nie powiem, że byłam na nią wściekła kiedy wparowała do mojego domu, przez co znalazłam się tu gdzie teraz jestem. Jak mam to naprawić? Boję się, że na to może być już za późno.

Traktowali mnie w tej placówce jak jakiegoś intruza. Nie wiem ile dni już tu jestem. Tydzień, dwa? Cały czas w pasach i na dodatek nie chcą mnie z nich na moją prośbę wyswobodzić. Nawet do tej przeklętej łazienki nie mogę się dostać! Co jest tu do cholery nie tak? Dawno również nie widziałam pani salowej z którą wcześniej rozmawiałam. Nie wiem nawet jak się nazywa. Szkoda, ponieważ chętnie zamieniłabym z nią kilka słów, bo niedługo zwariuję.

Pod wieczór, kiedy pielęgniarka przyniosła mi kolację i gdy zaczynała mnie karmić powiedziała, że niebawem zostanę uwolniona z pasów i będę mogła pospacerować po oddziale. ‘ Nareszcie! ‘ Niestety nie określiła dokładnie kiedy, mam jednak nadzieję, że nastąpi to niebawem, bo inaczej nabawię się odleżyn.

Kiedy się obudziłam byłam zdziwiona, że leżę na boku. Po chwili dotarło do mnie, że jestem ‘wolna’! Mogłam wstać z łóżka i w końcu rozprostować kości. Jednak to nie było takie łatwe jak się wydawało. Kiedy próbowałam stanąć o własnych siłach na nogach upadłam na posadzkę. Lekko się skrzywiłam z bólu, który odczuwałam w okolicy biodra. Syknęłam. Próbowałam wstać jednak na marne.
- Hej nic się Tobie nie stało? – podszedł do mnie jakiś chłopak, w białym fartuchu. Twarz miał znajomą, ale nie mogłam go z nikim skojarzyć.
- Nie chyba nie, tylko strasznie boli mnie biodro. I nie mogę wstać. Mógłbyś mi pomóc?
- Jasne. – chłopak sprawnym ruchem wziął mnie na ręce i delikatnie położył na łóżku. – Gdzie Cię boli?
- Tutaj. – wskazałam miejsce w którym ból się nasilał a on delikatnie mnie tam dotknął. Przeszył mnie straszny ból, a ja domyśliłam się, że coś jest nie tak.
- Chyba mocno potłukłaś sobie lewe biodro.
- Doprawdy? Co Ty nie powiesz. – prychnęłam, na co nieznajomy lekko się skrzywił. Dotarło do mnie, ze moje zachowanie było niegrzeczne. – Przepraszam. Po prostu jestem wykończona przebywaniem w tym szpitalu i wszystko mnie drażni.
- Rozumiem, nic się nie stało. Poczekaj tu na mnie, nigdzie się nie ruszaj. Zaraz wrócę.
- Ok. – odparłam i leżałam bez ruchu. Bałam się poruszyć, ponieważ nie chciałam odczuć tego ogromnego bólu. Chłopak po niecałych 3 minutach był znowu obok mnie.
- Spuść trochę spodnie i podnieś koszulkę. Wysmaruję Tobie biodro maścią rozgrzewającą na potłuczenia. Powinno pomóc. – poprosił, a ja z zawahaniem wykonałam jego polecenie.
- Ojej.
- Co się stało? Coś nie tak?
- Masz strasznego siniaka! Ale nie bój się, zaraz temu zaradzimy. – chłopak lekko się zaśmiał.
- Bardzo śmieszne. Z siniakami nie jest mi do twarzy. – delikatnie się uśmiechnęłam na co odwzajemnił mój gest.
- Gotowe. – oznajmił i skierował się do umywalki aby umyć ręce.
- Dziękuję.
- Teraz się przykryj, żebyś to porządnie rozgrzała. – skinęłam głową i wykonałam polecenie chłopaka w białym fartuchu. Miał piękne czekoladowe oczy. Jego usta były pełne, a kości policzkowe wyraziste. Ogólnie jego twarz była sympatyczna.
- Przepraszam, ale odnoszę wrażenie, że gdzieś Cię już widziałam. – nieznajomy spuścił głowę i chwilę się nad czymś zastanawiał.
- Tak na pewno widziałaś mnie albo w telewizji, albo w Internecie. Przepraszam nie przedstawiłem się. Jestem Justin, Justin Bieber. – na te słowa szczęka mi opadła. Wiedziałam że gdzieś go widziałam! Ale zaraz. Co on tu robi?
- Ja jestem Nicole McCartney. Co Ty tutaj robisz? Taka gwiazda jak Ty chyba nie odwiedza szpitali psychiatrycznych?
- Jestem tutaj w celach charytatywnych. Lubię pomagać innym. Odwiedzam różne szpitale czy ośrodki. Tutaj jestem pierwszy raz. – uśmiechnęłam się lekko. Wydawał się sympatyczny, ale przecież to gwiazda! Zaczynało się robić ciekawie.
- Rozumiem. W takim razie nie zatrzymuję Cię już. Pewnie masz dużo do roboty.
- Skądże. Chętnie z Tobą posiedzę, jeśli oczywiście pozwolisz. – lekko się zarumieniłam, ale pewnie skinęłam głową na znak że się zgadzam.
- Słyszałem Twoją historię. Bardzo mi przykro z powodu rodziców. Pielęgniarki non stop o Tobie mówią. Niekiedy są strasznie wredne.
- Tak wiem, ostatnio dały mi coś dożylnie i momentalnie zasnęłam. Nie chcą mi nawet powiedzieć jaki jest dzień tygodnia, nie wiem ile tutaj już siedzę.
- Dziś jest czwartek. 8 maj. Godzina 11:12.
- Cóż za dokładność. Dziękuję! Czyli z moich obliczeń wynika, ze spędziłam tutaj już 3 tygodnie.
- Nie martw się, niedługo Cię wypuszczą. Widać, że jakoś się trzymasz.
- Dzięki. Ale to pozory szczerze powiedziawszy. Chciałabym już wrócić do domu. Muszę przeprosić moją przyjaciółkę, a nie wiem jak mam się z nią skontaktować. Nie mam tutaj ani telefonu ani laptopa. Jestem totalnie odcięta od świata. – Justin usiadł wygodnie w fotelu i chwilę się nad czymś zastanawiał.
- Może chcesz skorzystać z mojego? Nie wolno tutaj wnosić telefonów, ale mi udało się go przemycić.
- mogłabym? Będę dozgonnie wdzięczna! – Chłopak podał mi swojego czarnego iPhone a ja zaczęłam pisać wiadomość sms do Jane z prośbą odwiedzenia mnie. Miałam nadzieję, że przyjdzie… Muszę ją przeprosić.

Trochę się krępowałam z powodu obecności celebryty, który nadal siedział w moim pokoju, jednak przyznam szczerze, że rozmawiało nam się dość dobrze. Kiedy opowiadał mi o swojej karierze, nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Wiem, że to z mojej strony bardzo niegrzeczne zachowanie, ale leki które mi podają, są bardzo wyciszające, wręcz usypiające.

Usłyszałam hałas na korytarzu co momentalnie sprawiło, że moje oczy otworzyły się najszerzej jak tylko mogły. Próbowałam wstać z łóżka jednak odczułam przeszywający mnie ból. Od razu zrezygnowałam z pomysłu spacerowania po korytarzu. Byłam tak zajęta szumem za drzwiami, że nawet nie zauważyłam iż ktoś siedzi w fotelu. W sali było dość mrocznie więc nie potrafiłam określić co to za osoba.
- Kto tu jest?
- To ja. – Jane. Od razu poznałam jej spokojny i miękki głos jednak tym razem dało się dostrzec że jest przepełniony bólem.
- Jane. Tak bardzo dziękuję, że przyszłaś.
- co się stało, że chciałaś mnie widzieć? – jej ton był dość oschły. Wcale się jej nie dziwiłam, ponieważ zdawałam sobie doskonale sprawę z tego jak mocno ją skrzywdziłam.
- Chcę Cię przeprosić. Ostatnie wypowiedziane przeze mnie słowa były nie na miejscu. Nie wiem dlaczego to powiedziałam. Ze złości? Z rozpaczy? Po prostu byłam przerażona, że pojawiłam się tutaj. Jane, ja Cię kocham jak siostrę i nie chcę Cię stracić. Tak bardzo Cię przepraszam. Wybacz mi, proszę. – dziewczyna siedziała z kamiennym wyrazem twarzy i zapatrzona w jeden punkt zaczęła rozmyślać. Bałam się, że mnie odrzuci chociaż jej zachowanie byłoby w pełni uzasadnione. Zasłużyłam na to po tak mocnych i przykrych słowach jakie wypowiedziałam.
- Cóż. Tego co powiedziałaś, nie da się tak po prostu wymazać. Twoje słowa bardzo mocno mnie skrzywdziły. Ja miałam dobre intencje, chciałam Tobie pomóc, wyciągnąć Cię z tego bagna. Chciałam abyś czuła moje wsparcie. Ja rozumiem, że byłaś na mnie o to zła że chciałam uratować Tobie tyłek i po części rozumiem to jak się zachowałaś, ale skad mogę mieć pewność, że nie myślisz tak na poważnie?
- Jane, ja mówiłam to w złości. Nie wiem jak mam Tobie udowodnić, że to co mówiłam jest nieprawdą. Uwierz mi, że leżąc w tym przeklętym szpitalu dużo zrozumiałam. Kiedy Cię stracę zostanę sama i już w ogóle nie będę miała po co żyć. Jesteś dla mnie jak rodzona siostra. Znamy się 10 lat. Wiesz, że zawsze ale to zawsze jestem Twoją przyjaciółką i że nigdy nie chciałabym Cię stracić. Jeśli jednak postanowisz odejść, będę musiała się z tym pogodzić, ale chciałabym zrobić wszystko żebyś tylko tego nie zrobiła. – nawet sobie nie wyobrażacie jak bardzo bałam się odpowiedzi na moje słowa. Bałam się że usłyszę, że z naszą przyjaźnią koniec. Zawaliłam i zdaję sobie z tego doskonale sprawę, ale zrobię wszystko żeby odzyskać jej zaufanie do mnie.
- Uspokój się. Przecież wiesz, że nigdy Cię nie zostawię! Wiem przecież, że nasza przyjaźń jest w stanie przetrwać wszystko. Będę z Tobą nadal. A o tej sprawie zapomnijmy ok.?
- Kocham Cię siostro!
- Ja Ciebie też. – wielki i ciężki kamień spadł z mojego serca. Byłam zadowolona że wszystko powoli zaczyna się układać.

Jane siedziała przy mnie kilka godzin. Plotkowałyśmy, opowiadała mi co dzieje się na zewnątrz a ja podzieliłam się z nią opowieścią o Justinie, którego dzisiaj poznałam. Na początku nie była w stanie mi uwierzyć. Przekonywałam ją chyba z pół godziny. Uwierzyła dopiero wtedy, kiedy chłopak wszedł do mojej Sali.
- I jak się czujesz? Jak z biodrem? – Jane oniemiałam, a ja razem z nią. Nie sądziłam, ze kiedykolwiek tu wróci, a już w ogóle nawet nie śniłam, że będzie mnie pamiętał.
- Dziękuję, już lepiej. Nadal boli ale jakoś przeżyję.
- To dobrze. – nastała niezręczna cisza. Postanowiłam, że przedstawię moją przyjaciółkę Justinowi. Podał jej rękę i dosiadł się do nas jak gdyby nigdy nic. Moja siostra wypytywała go o różne sprawy związane z jego karierą, a ja leżałam i bacznie przysłuchiwałam się jego odpowiedzią. Wydawał się miły, jednak miałam do niego ogromny respekt z powodu tego kim był.

Ten dzień był dość wyczerpujący i długi. Kiedy moi goście opuścili moją ‘sypialnię’ ułożyłam się wygodniej na łóżku i zaczęłam rozmyślać. Musiałam ułożyć plan swojego dalszego życia. Musiałam mieć jakieś marzenia, cele. Pragnę się zmienić i powoli stanąć na nogi. Wierzę, że dzięki Jane i innym osobą mi się uda. Na początku muszę jednak załatwić sprawy związane z pracą. Chciałam się rozwijać dalej w modelingu i pokazać innym, że warto zawalczyć. Może założę własnego bloga na którym będę opisywała swoje życie? Być może dzięki temu pomogę innym nastolatką. To byłby szczytny cel.

 ________________________

PRZEPRASZAM! Nie tak to miało wyglądać, ale niestety. Przez sprawy rodzinne moja ' twórczość ' została nieco naruszona i nie potrafię się na niczym w pełni skupić. Mam nadzieję że mi to wybaczycie, a ja kolejnym rozdziałem wam to wszystko wynagrodzę.

Czytasz? Proszę, skomentuj.

11 komentarzy:

  1. Od posmarowania biodra się wszystko zacznie. Super, że wreście się poznali. No i oczywiście mam nadzieje, że coś miedzy nimi zaiskrzy :)
    czekam na rozdział 5 :*

    lonelyladyrauhl3.blogspot.com zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. hm, cóż... rozdział kieruje wszystko na dobrą drogę (czyt. rozwój wydarzeń) ... fajnie, że wkońcu się poznali, mimo, że nie w najlepszych okolicznościach ... fajnie się wszystko potoczyło :)
    po częstotliwości dodawania rozdziałów śmiem stwierdzić, że masz teraz ferie :) i zapewne mam rację.
    Czekam na rozdział 5.
    Ciumki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. AAAAAA Justin! Mój ulubiony rozdział! <3 Już nie mogę doczekać się kolejnego. ^^ @purpledream95

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie sie poznali :) boski czekam na nn!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie piszesz ! Czytam kilka takich blogów z opowiadaniami , ale muszę stwierdzić , że twój jest najlepszy ! Fajnie dobierasz słowa , wszystko jest przemyślane i zgodne . Rozdział na 6 ! Z niecierpliwością czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nooo w końcu Justin heheh :D
    Smarowanie biodra,też bym tak chciał :D

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny <3 dodaj kolejny jak najszybciej!:D

    http://opowiadania-paulikka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Hymm...nie wiem czemu ale cos w tym rozdziale mi sie nie podobało cos sparwilo ze nie czytałam go z przyjemnoscia. Moze zbyt szybka akcja, albo zbyt szybkie poznanie sie z Justinem. Ale napisany był bardzo dobrze, takze nie rzejmuj sie moja dokładnoscia i szczeroscia czekam na nastepny! / next2youbieber

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny <3 hah, justin pomocnik w psychiatryku :3 czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  10. Początek napisałaś w różnych czasach, dopiero później skupiłaś się i pisałaś w przeszłym. Może to nie jest jakiś tam wielki błąd, ale lepiej się czyta, jak jest wszystko w jednym, popracuj nad tym :).
    Teraz co do treści, poznanie z Justin'em - w końcu! :D. Pogodzenie z Jane - nareszcie! :D. Teraz już wszystko zapowiada się dobrze :).
    A teraz lecę dalej :D.

    OdpowiedzUsuń